Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kosmostumostów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kosmostumostów. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 20 maja 2013

Dowódca floty okrąglaków (Hala Podwójnego Stulecia)

Lądowanie Hali Stulecia  (źródło: L.U.C., teledysk Kosmostumostów)


na Biskupinie prawidłowo wylądował płaski bolid
potem kolejne lądowały powoli
cała cywilizacja okrągłych ufo-troli
w końcu przybył sam król-
okrętem potężnym jak Olimp-
tak powstała hala STU-lecia
i Ślęża wśród płaskich dolin
L.U.C, Kosmostumostów





Królewskie krągłości
O cywilizacji okrąglaków już pisałem. Tak, o grupie okrągłych statków kosmicznych, które wylądowały na Biskupinie. Wszystko wokół zdominowane zostało przez okrągłe formy - jednak to było tylko powitanie głównego gościa: króla cywilizacji rondla. Przyleciał najpotężniejszym statkiem, a jego lądowanie trwało 2 lata (złośliwcy twierdzą nawet, że zaczęło się dokładnie jakieś sto lat wcześniej - była to rzekomo kosmiczna odpowiedź na jakąś burdę pod Lipskiem). Ale gdy już wylądował - z pewnością zrobił wrażenie. Ogromny, okrągły budynek z pewnością nie budzi wątpliwości, z jakiej cywilizacji pochodzi, a jego wielkość godna jest tylko największych władców. Dziś, gdy jakikolwiek architekt czy historyk sztuki próbuje opisać jego konstrukcję, nie jest w stanie obejść się bez jakże charakterystycznych słów pochodzących ze słownika rondlowego, od dawien dawna zaadoptowanego już do wszystkich języków ziemskich. A więc opis budynku nie obejdzie się bez słów: kopuła, średnica, cylinder, walec  - a to dopiero powłoka zewnętrzna. Gdy jednak wejść do środka, dopiero widać królewskość budynku. Kilka sal owalnych wokół, i centralnie umieszczona ta najważniejsza: ogromna kopuła podparta 4 arkadami, które stanowią równocześnie główne wejście do niej. Istny pokaz królewskiego splendoru i majestatu. 
Świat, w którym proste nie istnieją
I brak tu jakichś malutkich saleczek, ilość pomieszczeń technicznych ograniczona została do minimum - w końcu nie bez powodu król przyleciał jako ostatni, a wszystkie techniczne potrzeby przyziemne zapewniają mu zgromadzeni wokół podwładni i ich statki. Jedynie silników nie dało się ukryć - dlatego zastosowano zupełnie inną konstrukcję, maskującą prawdziwe ich znaczenie. Gdy położysz się na środku hali i spojrzysz w górę - nad sobą dojrzysz współkoncentryczne kręgi. Tony statystycznego betonu - a jednak patrząc na nie masz wrażenie, że każdy z tych kręgów ledwo powstrzymuje się od ruchu obrotowego. 
Ten rzadki moment: silniki odpalone
Które z nich obracać się będą w tym samym kierunku co sąsiednie, które w przeciwnym co otaczające je - tego nawet dziś nie potrafi określić współczesna nauka. Ważne, że kiedyś jeszcze się rozkręcą na dobre, a statek godnie wzniesie się w kosmos. Co go powstrzymuje przed tych ruchem - czy tak mu się tu podoba, czy może zatrzymuje go jakaś nieusunięta awaria? Kiedy wystartuje w dalszą podróż? Trudno powiedzieć na podstawie powtarzanych raz na jakichś czas rozruchów silników... z pewnością jednak wiadomo, że czasem potrzebuje naładować swe akumulatory, aby ogromnym wydatkiem energii nadać swój intergalaktyczny komunikat. Czy jest to rozpaczliwe wołanie o pomoc, wezwanie do inwazji na bezbronną planetę - a może wręcz odwrotnie, zaproszenie na "domówkę pod gołym niebem", w tych sprzyjających okolicznościach przyrody i Wrocławia? Z pewnością jeszcze przyjrzymy się tym komunikatom... 

Trójgłowy ufok, źródło: L.U.C., teledysk do piosenki Kosmostumostów
Trój-głowy ufok wysiadł
i rzekł mimo woli:

cel to WROCŁAW- działacie z planem
wpadacie! Wpadacie- pozamiatane
a co ja tu widzę-twórczy nieład
wyczuwam aurę artystyczną
zdecydowanie warunki pasują na stację miedzygalaktyczną
Z Pergoli- wysyłam moc magnetyczną
na rynek zabiera gdy w gardle wyschło
zmysłowe Słowianki biją ranking-żyją miastem
hipnotyzują tańcem historyczny skansen istot
tyle na ile pozwoli nam czas
wydamy opinie popłynie do gwiazd
tu rynek promile wydziela dla mas
to dla nas paliwem nie minie to nas
te ludzie na loozie tu siedzą nad rzeką
zaburzeń nie czuje króluje tu beton
zrobimy tu burzę w kulturze
zanim inni przylecą nieznaną kometą

L.U.C, Kosmostumostów

niedziela, 16 grudnia 2012

Otucha ducha czyli koniec Miasta Stu Mostów

Upadek L.U.C.a
Na świecie znów coraz częściej słychać odgłosy końca świata, tajemnicze dudnienie o nie dającym się określić źródle. Tymczasem L.U.C. postanowił zakończyć żywot Kosmostumostowa, dodając słuchaczom zwizualizowanej otuchy. Bo jakże inaczej podsumować teledysk do jego piosenki „Otucha ducha stumostów”, który to okazał się ostatnim elementem multimedialnej układanki znanej pod nazwą Kosmostumostów?




LUC na tle neonu ubezpiecz swoje mieszkanie w PZU


Jak licho cicho nocą snuł się po mieście, chudy jak folia
Emocjonalnie wybity jak Zaporowska, depresji Goliat (Goliat)
Fekalia zalały go jak pamiętna awaria klienta w Magnoliach
Utonął w whisky, leciał w dół jak wodospady po fiordach
L.U.C, Otucha ducha stu mostów






LUC unoszony przez wrocławskiego aniołaMyślę, że nieprzypadkowo to właśnie ten utwór wybrany został na zakończenie projektu, który ma nakłaniać młodych ludzi do oddania się swoim pasjom. Bohater utworu, wyobcowany desperat który osiągnął już najgłębsze dno, którego otaczający świat chce utopić w pomyjach i fekaliach zmienia się dzięki metafizycznemu duchowi stu który dodaje mu sił i otuchy i pokazuje mu nowy sens życia: bądź sobą, postępuj według swoich pasji i zasad. Jednak w przeciwieństwie do dickensowskiej opowieści wigilinej, autor nie pokazuje nam zakończenia tej tragicznej w wymowie powieści. Bo słuchacz nie może iść na łatwiznę, to zakończenie powinien napisać sam, a utwór jest jedynie nośnikiem nadziei, otuchy i przesłania: poszukiwania skarbu, który jest w nas samych.

Jam w głuszy duchem miasta jest o włos od pisku ciszy
Ty jesteś wart więcej niż fart, jeśli mnie słyszysz
Nie lękaj się, wkrótce odnajdziesz sens we własnej niszy
Utkwiony w podświadomość wzrok nie każdy dziś zobaczy

L.U.C, Otucha ducha stu mostów


L.U.C. uleczony dzięki Tołpie
Cały projekt nakierowany także był na ukazanie magii Miasta Stumostów, która pozwoliła autorowi odkryć swoje prawdziwe powołanie, a pasję przekuć w sukces. I choć w sporej części teledysku widzimy raczej krajobrazy Gotham City czy innego mrocznego miasta z fantastycznych powieści, to pojawiają się tu charakterystyczne elementy, niezauważalne być może dla mieszkańców innych miast, jednak nie pozwalające zbyt łatwo przenieść historii do innego miasta w Polsce. W teledysku pojawiają takie symbole jak chociażby budynek Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej czy, znany chyba wszystkim wrocławianom, skradający się złodziej z kultowego już neonu „ubezpiecz mieszkanie w PZU”. Także w słowach piosenki pojawia się odwołanie do krętych labiryntów uliczek śródmieścia, przemiana niczym mickiewiczowskich dziadach dokonuje się wśród szelestu liści Parku Tołpy. Aby podkreślić wrocławskość projektu, L.U.C. nawiązuje nawet do zdarzenia tak niechlubnego, że z pewnością nie zostanie ono spisane w żadnej historii Miasta Spotkań: oblania pechowego klienta centrum handlowego fekaliami z pękniętej rury.


L.U.C. zagubiony w labiryncie srodmiescia


W labiryncie życia sztuczek
Swego zamku poszukują ludzkie klucze
Pośród zmyłek i nauczek włóczędzy prawdy
Do przeznaczenia błądzą

L.U.C, Otucha ducha stu mostów





Podsumowując: videoklip doskonale zamyka multimedialny projekt performera, podkreślając jego główne przesłanie. Choć to z pewnością już koniec Kosmostumostowa, to daje siłę i nadzieję aby w jego miejsce powstało coś nowego. Koniec ten wpisuje się w datę zapowiadanej apokalipsy (data publikacji wideoklipu jest datą zapowiadanej apokalipsy z przestawionymi cyframi dnia), dając też dodatkowy przekaz: że nawet gdy apokalipsa się już skończy, to Wrocław wciąż będzie istniał. Bo przecież ktoś musi odegrać te post-apokaliptyczne sceny opisane w „Apokalipsie według Pana Jana”...

Poczuł mrowienie w barkach i but liznął prąd 
Zaczął unosić się jakby dostał lekkości dyplom
Niebo zachodziło magiczną z waty mgłą
Ze sztukaterii kamienic jakby kto tchnął
Ducha w piękne anioły miasta, które objęły go
I ponad kominami anten pofrunęli w głąb
L.U.C, Otucha ducha stu mostów

sobota, 8 grudnia 2012

Mikołajkowy prezent od Miasta Stu Mostów

I stało się. Coś co miało być prezentem – stało się też końcem końca. Prezent dla wszystkich – zapowiedzią „więcej już nie będzie”. Lecz może po kolei? 
1 grudnia został udostępniony do sprzedaży komiks „Kosmostumostów” będący uwieńczeniem intergalaktycznego (czyli interdyscyplinarnego) projektu L.U.C.a. Poczynając od muzyki, angażując wrocławskich artystów wszelakich branż, stworzył wielkie dzieło przedstawiające na wielu płaszczyznach alternatywną wizję Wrocławia. 6 grudnia, w Mikołajki, komiks został także udostępniony w wersji elektronicznej wszystkim fanom performera na stronie projektu. 
To wreszcie komiks sprawił, że przeanalizowałem całą płytę jako całość, a nie jako szereg zebranych pojedynczych utworów, i dopiero teraz zrozumiałem fantastyczny przekaz całości. 
Jeżeli szukać fantastyki w utworach L.U.C.a to rozpatrywać tu należy naprawdę wiele warstw. Pierwsza, oczywista i dająca się od razu zauważyć, to jawne nawiązania do znanych dzieł z kanonu tej literatury, jak chociażby Władca Pierścienia, Yoda i bagno Dagobah, matrixowy NEO wybierający pigułkę czy wreszcie tytułowy utwór całości, Kosmostumostów, przedstawiający historię Wrocławia niczym kosmiczny przypadek obrania sobie właśnie tego miejsca za lądowisko przez liczne statki obcych cywilizacji. 

„nagle podzieliło nas jak flagę Niemiec,
jak sagę '' Pierścienia'' na trzy, 
jedna trzecia w mieście, druga w kraj 
coś dla siebie wypatrzyć,
a trzecia jedna trzecia na zachód pobyt bogatszy,
odtąd jak stolec po pomarańczach kontakt będzie 
coraz rzadszy, 
L.U.C. Kurtynomatura w górę, płyta Kosmostumostów 

Drugą warstwę fantastyki odkopuje się, gdy zaczyna się przez utwory analizować pod kątem wrocławskości, szukając miejsc opisanych w piosenkach niczym archeolog ganiający z łopatą po wykopaliskach. Dopiero wtedy zauważa się liczne personifikacje różnych części miasta, takich chociażby jak chore ściany  drapiące się z powodu pstrokatych liszajów, budynki odziane niczym ludzie w jesienne peleryny, czy wreszcie rozmawiające ze sobą ulice bawiące się niczym małe dziecko jeżdżącymi po nich samochodami. 

„Nocami, kiedy tak wracał a na oczach miał chiński zwiad,
Często rozmawiał z miastem jakby znali się od lat
Tor zasyczał, lampa pisnęła, zaszeleścił kwiat
Jak świr ryknął pierwszy tramwaj nad nim niczym ptak

Przeleciał TIR wysoko wybił go bruku trakt 
trach ten w takt pędem wypiął się i krzyknął tak:
„Shake it shake it baby, daleko szybuj”
zaśmiała się Trzebnicka: 
Piękne wybicie, znakomity wybój
dodały małe uliczki 
jakby kibicujące jej z trybun.
My robimy lepsze Woogie- Boogie-zawołały tory z nasypu
Ach tam- to były podpaski łatwe jak kontenerek bibuł !
ryknęła Pomorska, mistrzyni miasta poprawiając asfaltu marszczony garnitur,
To nocne zawody typu: rzuty TIRem przez torowisko,
walka o króla tytuł tak tyt a tu liczą się chwyty kokpitu „ 
L.U.C., Samomasujące się ulice chcą zieleni, płyta Kosmostumostów

Jest jeszcze trzecia warstwa fantastyki, ta najgłębsza i ta najbardziej charakterystyczna chyba dla L.U.C.a. Warstwa surrealizmu wyłaniająca się z jego tekstu, warstwa łączenia ze sobą tysięcy niezwiązanych ze sobą rzeczy, warstwa porównań rzeczy które nie mają ze sobą żadnego podobieństwa, warstwa równania ich mimo braku cech wspólnych. Warstwa ta pokazuje szeroki zakres zainteresowań artysty lecz także pewien chaos w jego myślach – mimo iż pozornie koncentruje się na jednym temacie, to cały czas atakują go pomysły z zupełnie innych dziedzin. I choć w obrębie nawet jednej piosenki nie potrafi się skoncentrować na jednym i pisze o wszystkim, o czym popadnie, to z drugiej strony aż poraża pewna konsekwencja i powtarzalność kluczowych motywów w obrębie całego albumu. Niczym w kosmosie, choć pozornie chaos i entropia zaburza wszelki porządek, to gdy próbować go zrozumieć, nagle okazuje się, że panuje tu jakiś regularny porządek dający się opisać prostymi regułami. Regułami, które równocześnie zaprowadzają porządek w intergalaktycznym chaosie, ale które zaprowadzają chaos w uporządkowanych galaktykach... 

Świat wariatów świat wariatów, ale dziadek zrobił 
postęp zszedł i przez narciarskie gogle kliknął babcię 
zdechłą myszką w kostkę
A babcia zamieniła się w autostrady i w Polsce 
zaczęło się żyć lepiej
A dziadek znalazł pracę w bramce opłat i zawsze byli 
razem 
Pytał  co widzą?
Samomasujące się ulice chcą zieleni, L.U.C, płyta Kosmostumostów

Jak podaje artysta, celem komiksu miało być nakłonienie młodych ludzi do odnajdywania swoich pasji. Jednak czytając komiks i równolegle słuchając muzykę, do głowy cisną się skojarzenia z innym dziełem fantastycznej popkultury. Mam wrażenie, że tak jak w przypadku Harry'ego Pottera, tak i tu stworzone dzieło jest jakby swoistą formą autoterapii, rozliczenia się z problemami nurtującymi umysł. Uporządkowana struktura i przedstawione wydarzenia sprawiają wrażenie muzycznej autobiografii, w której L.U.C. przedstawia światu przeżyte problemy aby wyrzucić z siebie jakąś traumę, rozprawić się z nią a następnie dzięki napisanym słowom przeżyć pewną metamorfozę, która pozwala mu wydobyć z siebie pewne, choć specyficzne, to jednak mające tysiące fanów piękno. To próba odnalezienia siebie i dania temu sobie siły do poradzenia sobie z otaczającym światem, nadania mu sensu.Czyż nie jest oczywiste, że styl pisania idealnie pasuje do postaci Telewizorowkręta i jego surrealistycznych opowiadań? 

Wciąż pytał co widzą 
I co?
I nico,
nie było tajemnicą, że wielu go nie rozumiało
jak ja zamykania stadionów naraz wszystkim kibicom
On zawsze miał swój świat, swe kino z Kusturicą,
żył polepioną imaginacji piaskownicą 
L.U.C, Samomasujące się ulice chcą zieleni, płyta Kosmostumostów



Wracając do komiksu. Jeżeli ktoś spodziewał się typowej obrazkowej historii z dymkami, to z pewnością się przeliczył. Papierowe dzieło zespołu L.U.C.a to raczej forma kolorowego albumu z obrazkami i słowami piosenki stanowiącymi jakby wprowadzenie do każdego rozdziału. Co do stylistyki obrazów – tu znów w dzieło wkradło się L.U.C.owski „pozorny chaos”. Obok realistycznych, kronikarskich wręcz obrazków przedstawiających historię Kosmostumostowa znajdujemy pastelowe (z dużą ilością kreski ołówka) malunki Otuchy Ducha Stumostów i Przybycia Nowego Wieku. Te z kolei przeplatają się z komiksową dynamiką, przerysowanymi szarościami i karykaturalnym wyolbrzymianiem (Student to nie Lexus, Sesja nie procesja, Kapitan Życiowa Gleba) czy monochromatycznymi artystycznymi wizjami. Gdyby z całego komiksu wyjąć same obrazki, to pozornie nie widać żadnej spójności czy celowości jego wydania. Jednak traktując całość interdyscyplinarnie („intergalaktycznie”) zauważa się celowość mieszania stylów różnych rysowników. Dopiero wtedy zauważa się, że rysunki są wizualizacją opisanych we wprowadzających je piosenkach treści, a dobór stylu ma na celu podkreślenie przekazu. Wspomniana monochromatyczność ma na celu podkreślenie szarości życia i braku celu lub depresję, pastele niczym w obrazach renesansowych malarzy mają ukazać piękno wrocławskich krajobrazów, symbolizować emocje i dodawać nadziei. I wreszcie najbardziej wyraźny przykład międzygalaktycznego połączenia treści, jedyne w całym komiksie surrealistyczne obrazy idealnie komponują się z równie absurdalną treścią i tytułem V rozdziału, samomasujących się ulic. 


Tak więc komiks jest typowym dla L.U.C.a przenikaniem się chaosu i uporządkowania. Porządkiem w chaosie i równocześnie chaosem porządku. Mówiąc językiem fizyków: gdybyśmy na stole położyli obok siebie chaos i porządek i pozwolili działać samoistnej entropii, otrzymalibyśmy kosmos. Albo umysł L.U.C.a... 

33 procent to losu wirnik 33 procent czyny osób innych
34 ty
winny i niewinny
a w tobie skarb...
L.U.C., Instrukcja obsługi życia, płyta Kosmostumostów

piątek, 28 września 2012

Cywilizacja rondla czyli z wizytą u Okrąglaków

Rondlowy oddział Poczty PolskiejŹródło: L.U.C., Kosmostumostów - oficjalny teledysk 




Cywilazacja rondla- otrzymała kosmolist
mamy fajną miejscówkę wpadajcie trzymamy stolik
W solariusie na globusie poniżej wyspy Wolin
 Źródło: L.U.C, Kosmostumostów




Jak wynika z dalszej części utworu, chodzi oczywiście o okolice Hali Stulecia. I gdy przejść się w te okolice, oczywistym wydaje się co natchnęło autora do pisania o okrągłych statkach kosmicznych. Zarówno sama Hala Stulecia, jak i otaczający ją Pawilon 4 Kopuł składają się z ogromnej ilości kół i kul, zwłaszcza gdyby spojrzeć na nie z góry. Choć o dowódcy floty okrąglaków jeszcze kiedyś napiszę, dziś chciałem zwrócić uwagę na te pomniejsze statki tej flotylli. Pawilon 4 Kopuł to oczywiście teren dawnej Wytwórni Filmów Fabularnych, w której kręcone były tak fantastyczne filmy, jak Test pilota Pirxa czy Pan Kleks w Kosmosie. Czy wyobrażacie sobie lepsze miejsce do kręcenia tego ostatniego niż samo wnętrze statku kosmicznego? Bo ja nie... 
Ślady bytności Obcych-Okrąglaków znajdziemy nie tylko w samych bryłach budynków. Ze względu na specyfikę zastosowania budynków, wszędzie pełno wentylatorów, nawiewów powietrza, itp. o czym szczególnie można się przekonać na zamkniętym dziedzińcu Pawilonu. Oczywiście okrągłych. Do tego Pergola i teren Fontanny, które wyglądają niczym zalany krater po upadku jakiejś okrągłej części która zapewne odpadła od statku królewskiego (Hali Stulecia).
I choć sama stojąca niczym rakieta wycelowana w kosmos Iglica narzuca pewną koncepcję doboru lamp, to i tu nie obyło się bez ingerencji okrąglaków. Choć same szklane klosze łudząco przypominają te najbardziej charakterystyczne lampy słupowe stojące po dziś dzień choćby przy autostradach, to okazało się jednak, że gdzieś na etapie wykonawstwa nagle wszystkie klosze postanowiły połączyć czwórkami swe siły, a ich metalowe obudowy w jakiś metafizyczny sposób rozrosły się do okrągłych kształtów żywo przypominające ufo znane nam chociażby z amerykańskiej strefy 51. 

Tu wszystko jest okrągłe




8 dni później jak na króliku wzrok sokoli
na Biskupinie prawidłowo wylądował płaski bolid
potem kolejne lądowały powoli
cała cywilizacja okrągłych ufo-troli 
Źródło: L.U.C, Kosmostumostów








Kopuła Centrum Badań Kosmicznych
Gdy mowa o flocie okrąglaków, bardzo często jednak zapomina się o dwóch mniej znanych statkach. 
Pierwszy z nich, to kolejna kopuła, przez ludzi podniesiona najwyżej jak tylko się dało aby lepiej obserwować niebo. Czy to właśnie tu Edmund Halley zarówno obserwował niebo, jak i tworzył swe Kroniki Zgonów? Trudno powiedzieć, jednak już sama współczesna funkcja tego budynku (Centrum Badań Kosmicznych) sugeruje taką właśnie historię. 

Okrągłe formy w przejściu pod Pasażem Grunwaldzkim

Kolejnym przedstawicielem okrąglaków jest węzeł przesiadkowy na Rondzie Reagana, maruder który odwiedził nasze miasto przeszło 100 lat później. Dodatkowy wiek sprawił, że wśród okrąglaków zapanowała awangarda, a buntownicy postanowili przybrać bardziej eliptyczne kształty, na szczęście kształty kanciaste są dla nich zupełnie nieosiągalne. Jednak tak jak na formę zewnętrzną okrąglaki mają pewien wpływ (choćby przez nieodpowiednie, tuczące w niektórych obszarach ciała jedzenie), tak kształty wewnętrznych organów zdradzają ich prawdziwą naturę – więc gdy następnym razem będzie iść chociażby przejściem pod Pasażem Grunwaldzkim, uważnie wypatrujcie okrągłych form...

piątek, 20 lipca 2012

Błogosławiony Czesław od ognistych kul

Błogosławiony Czesław od kul ognistych, witraż w kościele św. Bonifacego na Nadodrzu
Błogosławiony Czesław Odrowąż,
witraż w oknie kościoła im. Św. Bonifacego we Wrocławiu
Błogosławiony Czesław Odrowąż, patron Wrocławia. Choć swą sławę zawdzięcza ognistym kulom, to swą przygodę z żywiołami zaczął już wcześniej. Rozpoczął od Ziemi – wędrując pieszo po Dolnym Śląsku. Już wcześniej nawoływał do poprawy życia i pokuty, wielu przekonując do porzucenia drogi grzechu i nieprawości. Gdy już niejednego Dolnoślązaka do bogobojnego życia przekonał, trafił do stolicy tego regionu, aby osiąść w mieście opanowanym przez rzekę, która w wodne kleszcze objęła Wrocław. Tu założył dominikański klasztor, a ile tylko sił mu starczało, tyle ich na modlitwy, nabożeństwa i kazania poświęcał, ni chwili wytchnienia sobie nie dając. Po nocach wszystkie swoje wolne chwile na rozważania, modlitwy i samobiczowanie zużywał.
Docenił Pan jego starania, i nad wodnym żywiołem dał mu zapanować. Gdy dziecię jakie młode Odra pochłonęła, choć dni już siedem minęło, przed oblicze Czesława przyniesione zostało. Takoż i padł on przed nieżywym dziecięciem na kolana, i ku Bogu skierował swe modły żarliwe. A gdy czas już odpowiednio długi do Boga swe prośby kierował, powstał i dziecku także poczynić kazał. I oto pacholę wstało, żywe i zdrowe jak dawniej.
Lecz nie na tym jego przypadki z wodą się kończą. Razu pewnego, gdy Odra wzburzona wielce była, przewoźnicy wszelacy z rzeki się wynieśli, aby łodzi swych w burzy tej nie potopić. I potrzebował Czesław na drugą stronę się udać, jednak nie było komu go tam przewieźć, a widać mostów zbyt wiele wtedy nie było. Innego rozwiązania nie widząc, niczym Eliasz czyniąc, rzucił Czesław płaszcz swój na wodę, po nim następnie na drugi brzeg przechodząc
Widać nie na uratowaniu jednego dziecięcia rola Czesława się kończyła, bo niczym w Księdze Hioba, zesłał Pan na Polskę hordę Mongołów. Niejedno miasto oni spustoszyli roku pańskiego 1241-ego, niejednego człowieka zabiły ludy pogańskie. I zdobyli oni kolejno Sandomierz, Tursk (gdzie Polacy klęskę sromotną ponieśli), Kraków, Opole. Nie próżnowali jednak Polacy i woja mnóstwo na Dolnym Śląsku gromadzili. Mimo to, wystraszeni mieszkańcy sami opuścili miasto, uprzednio je podpalając, aby najeźdźcy korzyści zbyt wielkich ze zdobyczy nie mieli. Obrońcy jednak nie rozpierzchli się po okolicznych wioskach, a bronić się postanowili we wrocławskim zamku. Wśród nich i Czesław Odrowąż był, aby namaszczeń wszelakich, błogosławieństw i wsparcia duchowego im udzielać. Gdy już żywności zapasy, a i stan liczebny wojska mocno przetrzebione zostały, sromota w serca obrońców się wdarła, i do Czesława Odrowąża z prośbą o ratunek się udali. Takoż więc i Czesław na kolana padł, modląc się i o pomoc w walce z poganami Boga prosił, a Pan próśb tych usłuchał. I tu miejsca ustąpić muszę mistrzowi kronikarskiemu, Długoszowi Janowi, i słowa przytoczyć jego muszę, bo któż lepiej cud ten w słowa ubierze?


Tablica upamiętniająca ognistą obronę
na jednej z tablic ścieżki historii Wrocławia (plac Nankiera)
Tatarzy zaś, zastawszy miasto spalone i ogołocone zarówno z ludzi, jak z jakiegokolwiek majątku, oblegają zamek wrocławski. Lecz gdy przez kilka dni przeciągali oblężenie, nie usiłując zdobyć [zamku], brat Czesław z zakonu kaznodziejskiego, z pochodzenia Polak, pierwszy przeor klasztoru św. Wojciecha we Wrocławiu /.../, modlitwą ze łzami wzniesioną do Boga odparł oblężenie. Kiedy bowiem trwał w modlitwie, ognisty słup zstąpił z nieba nad jego głowę i oświetlił niewypowiedzianie oślepiającym blaskiem całą okolice i teren miasta Wrocławia. Pod wpływem tego niezwykłego zjawiska serca Tatarów ogarnął strach i osłupienie do tego stopnia, że zaniechawszy oblężenia uciekli raczej niż odeszli.
Jan Długosz, Roczniki Królestwa Polskiego
I tak to kanonik nasz, Czesławem Odrowążem zwany, sławę ogólnopolską zyskał, już po wsze czasy błogosławionym Czesławem od kul ognistych się stając. Aby jednak wdzięczność podkreślić, miasto Wrocław patronem swym go obrało, i co rok z dumą obchodzi rocznicę jego śmierci – a dziś akurat 770-ta wypada.
Niestety, są i tacy którzy próbują odebrać sławę naszemu obrońcy. Niektórzy twierdzą, że owe ogniste kule, to jedynie wynik ograniczonego postrzegania militarnego wykorzystania prochu, "tajnej broni Tatarów". Jednak jakże skojarzyć wspomniane kule ogniste z opisywanymi później przez Długosza (przy okazji bitwy pod Legnicą) zjawiskami magicznymi w postaci "pary, dymu i mgły o tak cuchnącym odorze"? I jakże by sugerować, że Tatarzy wystraszyliby się swojej własnej broni, a nie bali się nie znający jej chrześcijanie? Zresztą, jak jeszcze nie miałbym wątpliwości przy parze i dymie, tak czy za znak boży uznać by mogli rozsianie strasznego, nieziemskiego wręcz fetoru?
Raczej ku innej hipotezie dąży L.U.C. w swoim teledysku "Kosmostumostów". Jak zwykle w tym teledysku, wszystkie ważne zjawiska wyjaśniane są przy pomocy... wizyty kosmitów. Oczywistym chyba jest, że tym razem przybysze z obcych to nie inwazja Mongołów, ale właśnie tajemnicze siły wspomagające obrońców Wrocławia.


Henryk Pobozny broniacy Wroclaw przed atakiem Mongolow przy pomocy kosmitow - L.U.C. Kosmostumostów
Henryk Pobożny walczący z Tatarami, źródło: teledysk Kosmostumostów, L.U.C.




„I tak tysiące lat okręty wbijały się w Biskupin i Ostrów
kawałki konstruk-cji przerobiono na kładki po prostu
działo się wiele dziwnych rzeczy jak w VI serii lostów
Henio Pobożny niczym kostuch
poparty ufo bił Tatarów na raz po stu”

L.U.C, Kosmostumostów

piątek, 8 czerwca 2012

Euro 2012 - rzecz o najnowszym UFO L.U.C.a


Lądowanie stadionu miejskiegoŹródło: L.U.C., Kosmostumostów - oficjalny teledysk

„A dziś najnowsze UFO nad miastem dumnie się wypręża”
L.U.C., Kosmostumostów

Półprzezroczysta powłoka stadionu
oświetlona w kolorze kosmitów
Stadion Miejski, od dziś od godz. 20:45 stanie się najważniejszą atrakcją Wrocławia. Zbudowany przez firmę Max Boegl... choć jak twierdzi L.U.C. raczej przez stocznię statków kosmicznych nieznanej nam rasy. Tajemniczy obiekt, w którym zgromadzą się dziś setki kibiców piłki nożnej. Jaki jest cel tej wizyty? Czy obcy postanowili się pochwalić jak największej ilości ludzi pięknem swych statków? Czy może „dar pomocy” dla zacofanej technologicznie cywilizacji, która z pewnością nie wyrobiłaby się na czas z budową stadionu przez pierwszego wykonawcę? A może coś gorszego – śmiertelna pułapka, która w połowie meczu nagle wzniesie się i porwie Ziemian na obcą planetę? Posłużą za międzygalaktyczne śniadanie dla kosmitów, czy raczej jako materiał eksperymentalny? Czy próba oświetlenia z zeszłego tygodnia była faktycznie tylko próbą efektów specjalnych, czy może próbą silników? O tym wszystkim przekonamy się już wkrótce.  
Czyżby próba silników?

sobota, 21 kwietnia 2012

Recykling statków kosmicznych

Budowa mostu w Kosmostumostowie
Źródło:  L.U.C., Kosmostumostów (teledysk)
Chwała i piękno Kosmostumostowa wynika z wspaniałości zewnętrznych poszyć statków kosmicznych, które wylądowały w dorzeczu Odry. Jak to jednak przy lądowaniach bywa, nie każde kończy się szczęśliwie, a na miejscu katastrofy pozostaje trwały znak lądowania w postaci wraku rozbitego statku. 
O ile wcześniej go ktoś nie rozkradnie... Tak to jednak zwykle bywa, że mniej zaawansowane cywilizacje próbują uszczknąć choć części mocy swoich poprzedników / najeźdźców / zbawicieli czy co tam sobie jeszcze autorzy wymyślili. A że z powodu przepaści technologicznej nie mogą wykorzystać pełni możliwości zaawansowanej techniki, próbują niczym szabrownicy wyłamać choć kawałek materiału, który, w ich wierze, uczyni ich prawie równym bogu... a przynajmniej na tyle silniejszym od reszty, aby objąć nad nimi prym i władzę. Motyw ten pojawia się w Fundacji Asimowa, nie obejdzie się bez niego w Lodowej Powieści Ziemiańskiego, czemuż miałoby więc być inaczej w Kosmostumostowie? Tutaj pozostałości po nieudanych lądowaniach wykorzystane zostały do tworzenia kolejnych mostów, spinających razem lądy po obydwu stronach Odry. A że w naturze człowieka jest lenistwo, to i od mostu zbyt daleko być nie mogło, bo kto to widział nadrabiać tyle drogi tylko po to, aby odwiedzić sąsiada po drugiej stronie rzeki? Tak więc w pobliżu tumskiego ostrowia, szybko powstało sto mostów, a że materiał do ich zbudowania „spadł mieszkańcom z kosmosu”, to i miasto to nazwali Kosmostumostowem. I w ten oto sposób okoliczni mieszkańcy dokonali pierwszego w historii Wrocławia Fantastycznego recyklingu, czyli przetwórstwa odpadów.  

sobota, 4 lutego 2012

I SKFL "Katedra"

I SKFL "Katedra"

Źródło: Materiały promocyjne projektu  Kosmostumostów




Dzień dobry!!
Były sobie wyspy w dolinie Odry!
W niej dystyngowani Słowianie jak bobry
pływali nago, tańczyli, kimali bez kołdry
Nie latam i nie nad nim Chrobry
Na winie, wywinie tu podryw
L.U.C., Kosmostumostów & Trzeci Wymiar 


Lądowanie Katedry na Ostrowie Tumskim
Źródło: L.U.C, Kosmostumostów (teledysk)
Katedra... Pierwszy Statek Floty Kosmicznej L.U.C.-a. To od niego się zaczęło. Ot, gdzieś w oparach pomroczności jasnej pomylił znak międzygalaktycznego portalu z jakże podobnym kształtem łuku Odry w pobliżu Biskupina. No i zamiast dokonać skoku hiperprzestrzennego, z pełną mocą przywali w Ziemię. Katastrofa musiała być to wielka, i choć nie pisze o nich w swoich kronikach Gall Anonim, to jej wpływ na okolicę był ogromny. Na terenach objętych w nieznacznym jedynie stopniu niezorganizowaną władzą plemienną powstał silny ośrodek władzy kościelnej. Za nim lądowały kolejne statki tej samej cywilizacji, co widać po obecnej zabudowie terenu wokół katedry. Choć z czasem w okolicy rozbijały się kolejne statki osłabiając władzę pierwszej cywilizacji, to jednak mieszkańcy statku katedralnego wciąż zachowują znaczący wpływ na mieszkańców Kosmostumostowa.

Lądowanie Katedry na Ostrowie Tumskim
Źródło: L.U.C, Kosmostumostów (teledysk)
Bliskie spotkania III stopnia
Źródło: L.U.C, Kosmostumostów (teledysk)




I tak oto od wieków
ufo wbijało się tu
[…]
Nie wiadomo czemu Boga widzieli w człowieku
Może to przez te niewychędożone białogowy i ogórki w czosnku
padali nam do stóp

I tak tysiące lat okręty wbijały się w Biskupin i Ostrów
kawałki konstruk-cji przerobiono na kładki po prostu
L.U.C., Kosmostumostów & Trzeci Wymiar

wtorek, 3 stycznia 2012

Trzy wymiary, cztery galaktyki i Sto Mostów

Panorama Kosmostumostowa
Źródło: teledysk piosenki Kosmostumostów
Jeszcze nie tak dawno, przy okazji One Love Reggae Sound Festivalu, napisałem że we Wrocławiu Fantastycznym raczej nie słychać muzyki. Jakże koszmarny błąd z mojej strony bo w czasie, gdy pisałem te słowa, Wrocław Fantastyczny już dawno zaanektował Kosmostumostów jako swoją dzielnicę – a ta przecież słynie z muzyki, choć za jakiś czas ma rozbłysnąć także blaskiem pozostałych Galaktyk.






Międzyrasowa impreza w Kosmostumowie
Źródło: teledysk piosenki Kosmostumostów
Kosmostumostów to oczywiście Wrocław w kolejnym świecie alternatywnym – bo przecież dzielnicę też musimy rozpatrywać w aspektach fantastycznych. Tak więc, jako miasto w kolejnym świecie równoległym, ma wiele cech wspólnych z innymi Wrocławiami – ma swoją Odrę, swoją katedrę na Ostrowiu, ma swoją Halę Stulecia, powiem więcej – ma nawet swoją Ślężę. Podobnie jak dolnośląski Wrocław, ma nawet w swojej historii wątek sowiecki i postkomunistyczne bloczyska – jednak nie ma już mowy o zniszczeniach dokonanych przez Gaustleitera Hanke w okresie Festung Breslau. Może w Kosmostumostowie tych samych zniszczeń dokonały wraki tych statków, którym nie udało się wylądować – o tym L.U.C. nie wspomina. 



Statki wbijające się w Biskupin i Ostrów
Źródło: teledysk piosenki Kosmostumostów
„I tak oto od wieków
ufo wbijało się tu
Od Oleśnicy i Świdnicy aż po mury Brzegu
nie mieli CB-radia więc trzymali się reguł
gdy wysiadali to łyso im było jak Picard'owi w Star Treku
Nie wiadomo czemu Boga widzieli w człowieku
Może to przez te niewychędożone białogowy i ogórki w czosnku
padali nam do stóp"
L.U.C., Kosmostumostów, z płyty Planet L.U.C.





Cezary Studniak jako Kapitan Gleba
Źrodło: Trailer teledysku piosenki Kosmostumostów
Bo oczywiście mowa o projekcie Kosmostumostów sygnowanym przez L.U.C.a, głównego koordynatora i prowodyra tej akcji artystycznej, choć oczywiście nie jedynego jej uczestnika. U jego boku pojawiają się choćby reggae-owy Mesajah z grupy NDK czy Trzeci Wymiar. A nad całością unosi się Duch Wrocławia – Philip od Dobrej Pogody, przy którym faktycznie nie zdarzyła mi się ani zła pogoda ducha, ani żadne przykre przypadki meteorologiczne. To oczywiście dopiero pierwsza Galaktyka Kosmostumostowa – muzyczna. Podobnie jak w księdze Genesis, tak i Wszechświat L.U.C.a zaczyna się od Słowa (album muzyczny Planet L.U.C.), z którego powstaje Światło – czyli teledyski do dwóch utworów. Z nich powstaną kolejne Galaktyki, jak artysta nazywa poszczególne środki przekazu artystycznego. Drugim po albumie ma być komiks, trzecim – spektakle multimedialne, a ostatnią Galaktyką będzie... jak wspomniałem, Kosmostumostów jest Wrocławiem w świecie alternatywnym, więc mimo tak wielu różnic całość musi zakończyć się znaczącym podobieństwem z naszym światem – w tym wypadku będzie to 10 murali. 

Oni jeszcze nie wiedzą, że będą mieszkać we Wrots-Loviu
Źródło: teledysk piosenki Kosmostumostów
Och, ktoś powie, że z Planety (będącej przecież Słowem, od którego się zaczęło) powstają kolejne Galaktyki, a przecież powinno być odwrotnie, że w galaktykach powstają planety – ale przecież już powtarzałem, że mowa o świecie alternatywnym, a więc rządzącym się innymi regułami. 

Miasto stu mostów domy ma z ufo 
własny gwiazdozbiór- wiele za rufą
Miasto stu mostów domy ma z ufo
roztwór tłoczy ponad nurtowe serducho
Miasto stu mostów cały kosmos tu
to ja stoję tu
Planet Luc Twój gwiazdozbiór(2x) 
L.U.C., Kosmostumostów, z płyty Planet L.U.C.

Na dziś to chyba wystarczy, tytułem wstępu, bo do kolejnej historii miasta jeszcze będę wracał, zwłaszcza w miarę jak ten wszechświat będzie się rozwijał. Zapewne jednak niektórym nasuwa się pytanie, czemu dopiero dziś piszę o powstającym już od kilku miesięcy nowym świecie? Bo od kilku dni mamy karnawał, więc może pora na razie zająć się tematyką trochę bardziej rozrywkową i multimedialną – choć oczywiście nie książek nie odrzucam. A tymczasem zainteresowanych zapraszam do zwiedzania polskiego 9 Dystryktu.
PS. W kwestii muzyki. Są jeszcze Kosmiczni Chłopcy - ale o nich już pisałem.